Rate this post

Lubię rap, ale nie taki gdzie nawija się cały czas o biedzie, bezsensie itp. Lubie np grupke Fenomen, Owal McDwa, Liroy (roolz). Rap może dla mnie być zajebisty ale może być dla mnie też najgorszą muzyką jaką słyszałem. Ale ofkorz nie słucham tylko RAPu, uwielbiam muzyke każdego rodzaju. Są oczywiście wyjątki ale bardzo małe… Spokojna muzyka, muzyka ostra, hardcoreowa, nowoczesna(techno). Dosłownie wszystko co jest muzyką jest dla mnie życiem.Muzyka jest właśnie najlepszą rozrywką jaką rasa ludzka mogła posmakować… co powiesz mi że nie? To pomyśl w ten sposób.- Niedawno w kinach wyświetlany był doskonały film s\f „Equilibrium”. Film opowiadał o przyszłości w której ludzkość jest odizolowana od wszelkich uczuć. Każdy człowiek zarzywał specjalną dawke lekarstwa które wymazywało wszelkie uczucia. Po przyjęciu dawki strach, radość, lęk, znudzenie nie pojawiało się w głowie tego kto to zażył. Nie była dozwolona żadna rozrywka która wywoływała by uczucia. Teraz pomyśl że ty żyjesz w takim świecie jak ja… aż tu nagle możesz wybrać jakąkolwiek rozrywke która wywołuje uczucia… jakąkolwiek rozrywke… no i co wybierasz… gry komputerowe? sport? jazda na rowerze? alkohol? dragi? oki zakładam że wybrałeś któreś z tych właśnie rzeczy… wybrałeś to ale nie muzyke… spróbuj nie słuchać muzyki przez 1 tydzień…Jakiejkolwiek muzyki- techno, rock, pop,rap,disco… jakiej kolwiek.Nie dasz rady. Muzyka towarzyszy na każdym kroku- w grach,filmach. Muzyka to coś co lubi każdy. Każdy ma swój typ muzyki. Nie ma takiej osoby która nie lubi tego. Zauważ że muzyke słucha każdy. A np. komputery, kolekcjonerstwo,origami, sport- nie każdy. Ale muzyka jest w każdy z nas… nawet TY czytelniku czasami siedzisz nudzisz się i gwiżdzesz swój ulubiony refren jakiegoś kawałka… co? Nie prawda? Tak więc jak kiedyś staniesz przed takim wyborem jak opisywałem wyżej to sie dobrze zastanów co wybrać… ja juz wybrałem. Mam znajomych, kolegów, przyjaciela… nie, tego chyba nie mam. Albo nie- mam jednego ale o nim później. Dlaczego więc mam tylko jednego przyjaciela? Bo albo to moja wina, albo po prostu mi nie pasuje bliższe poznanie… przyjaciela uważam za kogoś kto mnie wysłucha, poradzi, pomoże, nie zdradzi, nie sprzeda, nie obgada ze plecami, a takich cudów (bo taka osoba to cud) nie ma w moim otoczeniu… albo są ale ja ich nie dojrzewam? NIE. Bo każdemu się z czegoś zwierzałem i po czasie to samo mówiła mi osoba trzecia. Teraz ludzie są przeciwko ludziom. Nie istnieje coś takiego jak pokój. To że ktoś jest teraz szczęśliwy, musi to być wykute na nieszczęściu innego człowieka. Nie jest tak? To pomyśl… dobrze. Jedyna osoba której mówię wszystko co myślę (choć nie zawsze) jest Robert Redford. 14 latek, skejcik, myśli podobnie jak ja, ale nie zawsze. Szczególnie jak się spotka z jakimś innym ‚kolegą’ i wtedy jest inaczej. Trudniej mi się z nim komunikuje. Ale ogólnie mogę go uznać za mojego przyjaciela… ten kto to czyta pomyśli sobie że jestem znudzonym 17 latekiem który nie ma zajęcia…